Użytkownik
Elf wrzasnął, starając się wyszarpać. Nie obchodziło go już żadne poniżenie, to, że krzyczy, płącze, prosi o litość. To nie było ważne. Odsunął się najdalej, jak się dało, kiedy w końcu Iblis przestał, puści go. Skulił się pod ścianą, przy łóżku, szukając jakiegokolwiek schronienia.
- Proszę...
Szeonął.
Offline
Użytkownik
- Myślisz, że to koniec?
Zapytał zaskoczony widząc jak kuli się przy łóżku.
- Jeszcze nie słoneczko.
Uśmiechnął się groźnie i podszedł do niego. To jeszcze nie był koniec, musi dotkliwiej zapłacić, miał szczęście iż Iblis trenował panowanie nad sobą, bo inaczej już by nie żył. I został by zamordowany w najbrutalniejszy sposób jaki istnieje.
Pochylił się i wziął jego brodę w dwa palce. Zakrwawione oblicze elfa było cholernie podniecające.
Walnął go w szczękę.
Offline
Użytkownik
Pisnął, kuląc się bardziej. Nie umiał już się uspokoić. Nie panował nad słowami, słyszał tylko co chwila swoje sądząc po głosie błagania. Bolało. Na prawdę liczył, że demon da mu spokój, że nie będzie już bolało. Że się skończy.
Złapał obolałe miejsce. To, które zostało uderzone ostatnie - wszystko go już bolało.
Offline
Użytkownik
Gdy był pewny, że chłopaka skatował wystarczająco, w akcie miłosierdzia założył na niego jakieś ciuchy, a potem po prostu wyniósł z mieszkania i zostawił.
Dokładnie tam gdzie kiedyś zostawił dwa ledwo żywe wampiry i omdlałego człowieka.
Po czym wrócił do siebie i zadowolony z życia wziął prysznic.
Offline