Użytkownik
Elf zazwyczaj lubił ciszę. Jednak ta była straszna. Groźna. Przepełniona jego lękiem. W dodatku czuł, jak robi się coraz bardziej głodny. Wytrzymywał jakiś czas, nie wiedząc, co powiedzieć, jak poprosić demona o coś do zjedzenia. W końcu jednak nie wytrzymał.
- Dostanę coś do jedzenia?
Zapytał po chwili, spoglądając na mężczyznę niepewnie. Spotkali się nad ranem, teraz już dochodził wieczór.
Offline
Użytkownik
I niestety został kompletnie zignorowany. Mężczyzna nie zamierzał reagować na jego słowa puki nie mówi tak jak należy.
Spokojnie zajmował się papierosem i trującym dymem spływającym do jego płuc.
A to, że nie dostał niczego do jedzenia nie było niczyją inną winą niż Kael'a. Gdyby się nie schował w kiblu zaraz po przyjściu pewnie by dostał coś do jedzenia.
Offline
Użytkownik
Chłopiec schował na chwilę twarz w kolanach. Czuł się głupio, bo cała sytuacja nie była jego winą. To demon go porwał, przetrzymywał, zachowywał się, jak cholerny pan wszechrzeczy. Elfowi bardzo nieodpowiadało, że musi być dla niego grzecznym, dopraszać się o coś, co zwyczajnie mu się należy.
Zagryzł wargę. Był zmęczony, a jednak kilka następnych godzin nie odezwał się. Dopiero około północy nie wytrzymał, czując kolejne burczenie.
- Proszę... jestem głodny.
Mruknął cichutko.
Offline
Użytkownik
- Takie straszne?
Mruknął podnosząc się z miejsca, gestem dłoni nakazał elfowi pójść za sobą.
Wprowadził go do kuchni gdzie dał mu strawę.
Iblis był zadufany w sobie, więc zatem nic dziwnego w tym, że zachowywał się tak jak się zachowywał.
Offline
Użytkownik
Nie odpowiedział na pytanie, jedynie ruszył za demontm. Postanowił nie odzywać się więcej, niż to konieczne, widząc, że skończyć się to może wyłącznie rozdrażnieniem mężczyzny. A to prowadziło do niezbyt przyjemnego spotkania z jego pięścią.
Zabrał się w ciszy za jedzenie, obserwując go niepewnie.
Offline
Użytkownik
Oparł się o blat patrząc jak chłopak je.
Zastanawiał się co ma z nim zrobić, wypuścić? Na pewno nie. Skatować? Może. Zgwałcić? Nie ma w tej chwili ochoty.
Westchnął biorąc szklankę wody. Opróżnił ją jednym łykiem.
Offline
Użytkownik
Elf czuł się dziwnie pod spojrzeniem demona. Kulił się w sobie, denerwował na swoją delikatność, łagodność. W tej chwili chciałby być duży, silny i móc po prostu mu przywalić i sobie pójść. Ale nie był w stanie.
- Dziękuję...
Powiedział cicho, odsuwając talerz. W efekcie nie zjadł wiele. Był głodny, ale przy tym poddenerwowany.
Offline
Użytkownik
- Jedź.
To nie była prośba, to był wręcz nakaz, Nie przyjmujący odpowiedzi odmownej.
Obserwował go cały czas, zastanawiał się co z nim zrobić i kiedy... Najchętniej to zobaczył by na tym delikatnym ciele sporą ilość czerwonej krwi.
Zmrużył oczy w niebezpieczny sposób.
Offline
Użytkownik
Chłopiec chciał odmówić, ale widząc spojrzenie mężczyzny, uznał jedzenie za ciekawszą perspektywę... niż na przykład zostanie nabitym na pal. Albo zadźganym patyczkiem od lizaka, bo domyślał się, iż demon byby do tego zdolny.
Przysunął z powrotem talerz, wpatrywał się chwilę w niego, wrócił do jedzenia. Powolnego. Nie umiał jeść szybko. Tym bardziej, jak był zdenerwowany.
Offline
Użytkownik
Demon przewrucił oczami. Co za wrzód na dupie.
Miał ochotę go kopnąć tylko dlatego, ze był taki powolny...
Założył ręce na piersi i spojrzał w okno... Zrobi z nim to samo co z tamtymi i idzie znów szukać księcia... Ten diabelny księżulek to również wrzód na dupie...
Offline
Użytkownik
Młody elf dojadł znaczną część posiłku. Nie potrafił wiele jeść, a był pełen, więc odstawił jedzenie w nadziei, że tym razem obejdzie się to bez komentarza. Patrzył niepewnie na demona, chciał tylko wyjść. Domyślał się jednak, że choćby jeden krok w stronę drzwi okazałby się bardzo bolesny.
Offline
Użytkownik
A nawet bardziej bolesny niż by na to zasługiwał.
Tym razem Iblis już nie zwrócił uwagi na to ile chłopak zjadł. Wciąż patrzył się w okno.
Obmyślał plan i zastanawiał się czy nie użyć tego co ma w sypialni. Jego ukochana kolekcja mogła by być przydatna przy okaleczaniu chłopaka.
Offline
Użytkownik
Dobrze, że młody elf nie znał myśli demona, dla niego oczekiwanie na coś, czego nie uniknie było tysiąc razy gorsze od samego zdarzenia. A teraz mógł chociaż liczyć na to, że mężczyzna więżący go zrezygnuje, uzna, że ma ciekawsze rzeczy do roboty i ciekawsze obiekty zainteresowań.
Podciągnął jedną nogę pod pierś, przyglądając mu się.
Offline
Użytkownik
Nagle spojrzenie demona spoczęło na chłopaku.
- Chodź.
Mruknął i ruszył w stronę wyjścia z kuchni, nie obracał się by sprawdzić czy chłopak za nim idzie. Jeśli nie, to się wróci po niego i zawlecze go za włosy.
Stanął w sypialni i spojrzał na swoją kolekcje.
Offline
Użytkownik
Chłopiec wstał z miejsca i ruszył niespiesznie za demonem. Bał się tego, co miał zobaczyć. Kiedy drzwi się uchyliły, a błękitnym oczom ukazała się pokaźna kolekcja demona... zdecydowanie wciąż będąca w użytku - cofnął się pod ścianę, kierując z powrotem w stronę kuchni. Zdawała mu się teraz taka... bezpieczna. O wiele bardziej, niż pokój.
Offline