Jo założył mu ręce na szyje gdy został podniesiony. A Rafael dostał kurwicy widząc ich w takim położeniu.
- Zatłukę...
Syknął ale zaraz się opamiętał kiedy ojciec zgromił go spojrzeniem.
- On cię serio pieprzy?
Rafi zapytał w myślach, a Jo się skrzywił.
- Można bez wólgaryzmów
- Powtarzam tylko jego słowa
Jo spojrzał nie zadowolony na Chrissa i sam wyswobodził sie z jego ramion.
- Nie dręcz mi dziecka.
Mruknął jedynie.

A Rafael nie krył go prze Jo. Który  trzepnął Chriss'a w tył głowy.
- A może ty masz ochotę zostać zamkniętym w piwnicy?
No i co z tego, że był to objaw zazdrości?
A Raf miał ochotę rozszarpać Chrissa na strzępy.

- Zobaczyć co ty do cholery robisz z moim ojcem.
Joseph nie był zadowolony, że został zignorowany i jeszcze na dodatek klepie go w tyłek! Chamstwo się szerzy.
Ugryzł go lekko w ucho.

I właśnie o to chodziło. Jo najzwyczajniej chciał skupić jego uwagę na sobie. Polizał jego ucho i znów je przygryzł. A Raf wręcz się zatrząsł... Jego ojciec zawsze był silny, nigdy go nie widział w żadnym związku, a teraz ten dupek miał by go usidlić?! Przecież to nie możliwe!
- Tato... Co ty z nim robisz...
Jo oderwał się od swojego tymczasowego zajęcia, czyli maltretowania ucha Chrissa i spojrzał na syna.
- Jeśli wytrzymam z nim miesiąc to dostane volvo.
Stwierdził poważnie chociaż mu w cale o to nie chodziło. Ale zakład i tak mieli.

Ostatnio edytowany przez Jo (2010-09-05 01:24:51)

Jakby go nazwał tak to Jo by mu przypierdolił. Nie zwracając uwagi na to w jakim celu to zostało użyte. Dziwką się nazwać nie pozwoli.
Gdy usłyszał pytanie w jego oczach pojawiły się figlarne ogniki.
- Jasne, że nie ale to nie zmienia faktu, że mamy zakład.
Cmoknął jego usta... A Rafik sie zaraz porzyga...

Jo zamruczał cicho czując jak dotyka tego miejsca... Malinka wciąż jeszcze zachowała odpowiedni kolor i była całkiem widoczna.
- Nie...
No bo kim on jest by dyktować ojcu z kim ma się spotykać a z kim nie.
- Tak...
Mruknął Jo przypominając sobie o czymś.
- Minęło już ponad pół godziny a moich psiaków jak nie było jak nie ma.
Był nie zadowolony... I to tak bardzo, że teraz na prawdę bez problemu wyswobodził sie z jego ramion i usiadł w fotelu, patrząc na Chrissa z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.

- Nie muszę. Wiem do czego jest zdolny i czego nie zrobi a co zrobi.
Mruknął.
- Zresztą ja sobą pomiatać nie pozwolę i on o tym doskonale wie.
- Tak ale powiedziałeś, że mają być za pół godziny... Czyli mnie oszukałeś.
Mruknął dalej nie zadowolony. Może i Chriss potrafił sobie owijać innych w okół palca ale z Jo tak łatwo to by mu nie poszło.
Tak samo Jo na bardzo wiele sobie pozwalał przy Chrissie. Po za tym czego nie lubił oczywiście...

- Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny... Już ci to mówiłem... Również za słowa.
Mruknął w tym momencie nie zrażony jego słowami.
- Wiesz doskonale jak chce je już zobaczyć zdrowe... Więc bądź tak łaskaw nie denerwować mnie w taki sposób, skoro ja się ciebie staram nie denerwować.
Rafael jakby odetchnął z ulgą... Raczej długo ze sobą nie wytrzymają.