Użytkownik
Offline
Użytkownik
Chriss uśmiechnął się, siadł na stołku i czekał spokojnie. On sobie nie gotował, co to to nie.
Po chwili zadzwonił jego telefon. Porozmawiał chwilę i spojrzał na gotującego wampira.
- Jak będziesz grzeczny, dostaniesz psiaki.
Uśmiechnął się wrednie.
Offline
Użytkownik
- A jak ty mi będziesz groził odebraniem maluchów to walne cię patelnią.
Mruknął wciąż zajmując się przygotowywaniem posiłku.
Coś nawet czasem cicho zanucił.
W końcu postawił gotowy talerz z jedzeniem przed Chrissem.
Offline
Użytkownik
- Jeśli mnie walniesz patelnią, nie odnajdziesz weterynarza.
Zabrał się za jedzenie, przyglądając się delikatnej twarzy o pełnych ustach. Uśmiechnął się, podziwiając jego kiełki.
- Uroczy.
Offline
Użytkownik
- Cóż aż tylu w mieście ich chyba nie ma.
Odpowiedział spokojnie opierając się tyłkiem oblat.
Ręce miał splecione na piersi. Spokojnie obserwował jak ten je.
- Ja?
Zdziwił się lekko słysząc, że został nazwany uroczym.
Offline
Użytkownik
- Tak, ty.
Odpowiedział. Odgarnął włosy z twarzy wampira. Delikatnego, drobnego wampirka...
Offline
Użytkownik
Jo pochylił się nad nim i cmoknął go w nos.
- Jedź nie gadaj. A potem oddaj mi psy.
Ostatniego to wręcz zażądał. Chciał swoje szczeniaki całe i zdrowe i to najszybciej jak się da.
Offline
Użytkownik
- Mówiłem, jak sprawa wygląda.
Odpowiedział. Nie spodobało mu się rządanie w głosie blondyna.
Uśmiechnął się pod nosem.
Offline
Użytkownik
To mu się wiele razy nie spodoba. Powinien już się zorientować, że Jo nie ma zamiaru skakać w okuł niego.
- Zatem czego pragniesz za moje psiaki?
Mruknął nie zadowolony. On chciał swoje pieski! I to już.
Offline
Użytkownik
- Całusa.
Nie chciał nim pomiatać. Nie nim, bo wiedział, że na to nie pozwoli i za to go szanował.
Ale musiał mu pokazać, że 'on tu jest seme'. I nie pozwoli na jakiekolwiek rządania.
Offline
Użytkownik
Akurat tego, ze on jest seme nie kwestionował. Pochylił się nad nim i przejechał językiem po jego wargach, by po chwili go pocałować.
Wsunął mu język w usta i zaczął go lekko zaczepiać. Nie miał zamiaru dominować. Jedynie trochę się pobawić.
Po chwili władował mu się na kolana i pozwolił się całować tak jak on chciał.
W końcu jednak odsunął się patrząc mu w oczy.
- To teraz dostane psiaki?
Offline
Użytkownik
- Powinny być za pół godziny.
Odpowiedział z zadowolonym pomrukiem, przesunął językiem po obojczykach wampira. Po chwili polizał lekko drobny kieł.
Objął jego buzię, muskając jego usta.
Offline
Użytkownik
Zamruczał cicho zadowolony słysząc, że niedługo odzyska swoje maluchy. Był gotów nawet oddać im swoją krew... Chociaż nie wiedział jaki to by miało wpływ na nie.
Przymknął oczy, czując co on mu robi.
Wredny głupi wampir... Ale ma swój urok. To trzeba przyznać. Inaczej Jo nie siedział by mu na kolanach i nie pozwalał się całować.
Po chwili zastanowienia założył mu dłonie na szyje i zaczął się bawić jego włosami.
Offline
Użytkownik
Odepchnął dłonie chłopaka.
- Nie dotykaj.
Nikt nie mógł bawić się jego włosami. Nie znosił tego.
Offline
Użytkownik
- Dlaczego?
Zapytał zwyczajnie. No bo skoro tego nie lubi wystarczy powiedzieć, a nie marudzić iż ma nie dotykać.
Pociągnął go lekko za kosmyk jaki miał przy twarzy i czekał na zwykłą uzasadnioną odpowiedź.
Offline