Użytkownik
Ostatnio edytowany przez Rafael (2010-07-21 19:31:44)
Offline
Użytkownik
Wszedł do domu i od razu skierował się tutaj. Zrzucił z siebie te paskudne ciuchy i schował porządnie broszę oraz portfel.
W samych bokserkach wszedł sobie do wody i zaczął pływać. Wiedział, że chłopak tu przyjdzie. Honor złodziejaszka nie pozwoli mu tak po prostu przejść obojętnie po tym jak go okradziono. Cóż ukradł nie to co trzeba i dostał to na co zasłużył.
Ostatnio edytowany przez Rafael (2010-07-21 20:22:06)
Offline
Użytkownik
Wszedł niezauważony do domu, przez piwnicę. Powyłączał wszystkie światła, powytrącał korki i pobawił się chwilę, upewniając się, że nikt szybko tego nie naprawi. Klimatycznie. I będzie mu łatwiej się przekradać.
Wyszedł do basenu, czy raczej pierwszego lepszego pomieszczenia. Na chwilę opadła mu szczęka. Choć wiedział, że w rezydencjach nieźle żyją. Zaraz jednak wzruszył ramionami, przyglądając się chwilę wychodzącemu z wody wampirowi.
A było na co popatrzeć... po chwili uśmiechnął się wrednie, zabierając mu ubrania. Wrócił dopiero, kiedy te zostały schowane w innym pokoju. Oparł się o ścianę.
- Powiesz, gdzie jest mój portfel, czy się chwilę pobawimy?
Syknął wściekle i wepchnął wampira z powrotem do wody z siłą, przez którą ten musiał odeżyć plecami o dno.
Offline
Użytkownik
Chwycił chłopaka gdy ten go popchnął i razem wylądowali w wodzie. Tylko z taką różnicą, że Nat wylądował w ciuchach, a Rafael miał gdzieś czy jest ubrany czy nie. W końcu był u siebie.
Gdy wypłynął wyszedł z wody i siadł sobie na leżak. Wziął ręcznik i zarzucił go sobie na głowę wycierając włosy. Patrzył na to co teraz zrobi jego mały złodziejaszek. Chciał portfel to pewne, ale tak łatwo to on mu go nie odda.
Offline
Użytkownik
Wyszedł wściekły, wyszedł natychmiast, zrzucając z siebie kamizelkę od garnituru. I tak już się do niczego nie nadawała. Jak i reszta jego ciuchów. Prychnął wściekle, popychając chłopaka na ścianę, złapał mocno jego ręce i spojrzał mu wściekle w oczy.
- Gdzie do cholery jest mój portfel?
Warknął jedynie.
Offline
Użytkownik
Uśmiechnął się do niego jedynie.
- Gdzieś w tym domu.
Szybko zamienił sytuacje i to on mocno przyszpilił chłopaka do ściany.
- Nie trzeba było tego kraść, to byś się teraz nie denerwował.
Wyszeptał mu do uszka i go zaraz po tym puścił. Zabawa się dopiero zaczyna.
Offline
Użytkownik
Zadrżał, kiedy poczuł jego oddech tuż przy uchu. Czasem miał ochotę je sobie poucinać. Były tragicznie wrażliwe.
- Oddawaj mój portfel.
Kiedy został puszczony, natychmiast wrócił mu cały fason. Patrzył na niego zawzięcie. Co z tego, że pierwszy go okradł? Jak on śmiał okradać jego?! Złodzieja!?
Offline
Użytkownik
- Nie. Ty też nie miałeś w zamierzę oddawać mi broszy. To czemu miał bym ci go oddać?
Znów sobie zasiadł spokojnie na leżaku i patrzył na niego. Założył sobie nogę na nogę i czekał na coś ciekawszego niż "Oddaj portfel". Może jakieś wytłumaczenie dla czego miał by go oddać, albo może chociaż "proszę"?
Offline
Użytkownik
O, nie. On nie zamierzał prosić o swoją własność. Prychnął cicho, siadając mu na biodrach. I tak był cały brudny. Nachylił się lekko.
- Bo stanie ci się krzywda.
Warknął, ściskając jego nadgarstek. Jako wampir był na tyle silny, by zwyczajnie mu go zmiażdżyć.
Offline
Użytkownik
Tylko nie wziął pod uwagę, że Rafael też jest wampirem. Zrzucił go z siebie i przyszpilił do ziemi.
- Jak chciałeś się bzykać trzeba było powiedzieć.
Wyszeptał mu do ucha i je przygryzł. No takiej zabawy ze złodziejaszkiem to na pewno nie przewidział.
Tak słodki mały złodziejaszek, całkowicie zdany na jego łaskę.
Offline
Użytkownik
- Nawet nie próbuj.
Warknął, szarpiąc się. Znów usłyszał szept przy swoim uchu. Później lekkie ugryzienie. Przeszły go lekkie deszcze, których, cholera, ukryć nie mógł. Utnie je sobie kiedyś, cholera! Zaczął się bardziej szarpać, przygryzając lekko wargę.
Offline
Użytkownik
Nie miał zamiaru go gwałcić. Ale przyjemnie było patrzeć na niego teraz.
- Sam na mnie wchodzisz, a później masz jakieś pretensje?
Nie dał mu się wyrwać, był od niego silniejszy i właśnie to pokazywał.
- Spokojnie nie mam zamiaru cie gwałcić, ale radził bym się zachowywać nieco grzeczniej.
Offline
Użytkownik
- Puść mnie i oddaj portfel.
Oto jedyne, co powiedział. Czy raczej wywarczał. Właśnie ktoś udowadniał mu swoją dominację, czego Nathan bardzo nie lubił. Drugie zdanie wcale go nie uspokoiło. Kolejny raz usłyszał, że facet mógłby z nim zrobić, co by zechciał. Szarpnął się mocniej.
Offline
Użytkownik
Wywrócił oczami i chwycił go mocniej za nadgarstki.
- Mówiłem, grzeczniej.
Syknął. Nie robił mu krzywdy swoim uściskiem, ale trzymał go wystarczająco mocno by chłopak mógł się zorientować, ze się nie wyrwie. Patrzył mu przy tym w oczy.
Offline
Użytkownik
- Ogłuchłeś do cholery?
Kolejny syk. Nie wytrzymywał. Facet trzymał go tak mocno, że prawie nie mógł się ruszać.
Cholera, cholera jasna! Nie może tak się dać załatwić.
Offline