Użytkownik
Offline
Użytkownik
Wprowadził go do jadalni. Tak jak się spodziewał, wszystko było już przygotowane zgodnie z życzeniem. Do posiłku podali białe wino.
Okna były odsłonięte dzięki czemu wpadał przez nie blask księżyca.
Mężczyzna zaprosił chłopaka do stołu gestem dłoni. Domyślał się, że jakby odsunął mu krzesło to ten by sie tylko zdenerwował, dlatego sobie odpuścił.
Poczekał, aż chłopak usiądzie i dopiero w tedy sam zasiadł przy stolę.
- Zatem smacznego.
Powiedział, ale zamiast jeść patrzył się jedynie na wampira.
Offline
Użytkownik
Skinął lekko głową i zabrał się za kurczaka. Kucharz się postarał, było całkiem smacznie.
- Z ty nie jesz?
Zapytał po chwili, przechylając głowę. Przyglądał mu się chwilę, trzymając wciąż widelec w ustach.
Offline
Użytkownik
- Już, już. Tylko zastanawiałem się, czy ci to nie przeszkadza iż jednak nie są to anielskie skrzydła w formalnie.
Zaśmiał sie cicho i powoli sam się zabrał za jedzenie. Z każdą chwilą, przekonywał się, że pomimo swojego charakteru Nathaniel jest naprawdę uroczy.
Co jakiś czas na niego spoglądał.
Offline
Użytkownik
- Myślę, że i na deser mogą być. Utaplane w czekoladzie poproszę.
Odpowiedział z uśmiechem. Oj, Rafael miał szczęście, że Nat w tej chwili nie czytał jego myśli. Nie zgodziłby się z tym uroczym, a jak i dał mu to wyraźnie do zrozumienia.
A tak, tylko zajął się kurczakiem. Cholera, serio nabrał ochoty na czekoladę. Normalnie, po prostu by sobie jej zażyczył, nie koniecznie oczekując spełniania prośby, ale czemu miałby tego nie powiedzieć? Tutaj lekko przytłoczyło go. Wszystko. Sam był raczej bogaty, ale to tutaj było po prostu straszne. W dobrym tego słowa znaczeniu, jeśli takie istnieje.
Offline
Użytkownik
- Dobrze.
Uśmiechnął się. Nie musiał dzwonić jeden z jego ludzi już wiedział co ma zostać przyrządzone.
Sam Rafael był przyzwyczajony do tego rodzaju luksusów, więc nie robiło to na nim większego wrażenia. Zresztą pieniądze w cale nie były dla niego ważne. Warto je mnieć fakt, ale nie warto nimi żyć.
Offline
Użytkownik
- Ile ty masz lat?
Zapytał po chwili. Tak. Z głowy wyszukał mu już wszystkie najintymniejsze szczegóły, przeglądał jego wspomnienia, ale kiedy zobaczył czasy pierwszej wojny światowej... później zobaczył jakąś kobietę. Widział ją na jakimś obrazie. Chyba królowa, bardzo dawno temu. Przechylił głowę. Zapomniał, że może sprawdzić. Patrzył na niego, czekając na odpowiedź, choć usta miał lekko rozdziawione. Takiego starucha spotkać się nie spodziewał.
Offline
Użytkownik
- Czterysta pięćdziesiąt.
W tym momencie to Nat miał szczęście, ze nie czytał mu w myślach, bo by go znów sobie przez kolano przełożył, albo opierniczył, ze w cale stary nie jest. Spotkał w swoim życiu znacznie starszych od siebie i jakoś ich nigdy staruchami nie nazywał. Zwłaszcza, jak się później dowiedział jego "ojciec" był czystej krwi.
Offline
Użytkownik
- To stary jesteś.
Powiedział, zanim zdążył pomyśleć, przechylając lekko głowę. Nie pomyślał, że może to być nieuprzejme. Trudno z resztą. Nathan zawsze był troszkę niewychowany. Nie da się go wychować.
Offline
Użytkownik
- Odezwała się najmłodsza istota na ziemi.
Pochylił się nad nim, ale w tedy wszedł służący. Rafael westchnął i usiadł normalnie.
Mężczyzna się lekko skłonił i zostawił deser czekoladowy, udekorowany kawałkami białej czekolady wyglądającej jak anielskie skrzydła.
Rafael podziękował mu skinieniem głowy.
Chwile później służącego już nie było.
Offline
Użytkownik
- O wiele młodsza od ciebie.
Odpowiedział dopiero, kiedy facet sobie poszedł. Spojrzał na deser i momentalnie odłożył sztućce na nieskończonego jeszcze kurczaka. Mimowolnie wydał z siebie zadowolony pomruk. Czekolada z dodatkiem czekolady...
Offline
Użytkownik
- Nie przesadzaj tylko o jakieś dwieście kilka lat.
Widząc jego reakcję, a co najważniejsze słysząc uśmiechnął się lekko i wstał od stołu. Przysunął mu bliżej deser by nie musiał biedak sięgać. I sam zasiadł z powrotem przy stole.
Nie spodziewał się, że to wampirządko będzie takim łasuchem.
Offline
Użytkownik
O ile z kurczakiem radził sobie powoli, deser niemal zniknął w kilka minut. A to już nie jego wina, że uwielbia czekoladę. Gorzką, mleczną, białą, z rodzynkami, orzechami, nadzieniami, każdą. I w każdej postaci.
Oczywiście, pałaszowanie pysznego deseru nie przeszkadzało mu w najmniejszym nawet stopniu w przegrzebywaniu wspomnień chłopaka.
Offline
Użytkownik
No to sporo miał do oglądania, bo Rafael zwiedził całkiem ładny kawałek świata. Gdy zobaczył, że porcja chłopaka znikneła w zastraszającym tempie podsunął mu jedynie to co zostało przygotowane dla niego.
Niech je skoro ma ochotę, oni w końcu jeść tak na prawdę nie muszą, dlatego tylko go obserwował.
Offline
Użytkownik
- A ty?
Znów przechylił głowę, nie odrywając się od jego wspomnie. To było, jak całkiem ciekawy film. Spojrzał na deser, który wyglądał zachęcająco i aż krzyczał, że jest równie pyszny, co jego porcja. Ale trochę było mu głupio zjeść jego.
Offline