Użytkownik
- Jedź, mną się nie przejmuj.
Uśmiechnął się do niego jedynie. Widział, ze chłopak chce ale mu głupio. Chodź o ile się nie mylił długo go prosić o zjedzenie nie będzie musiał.
A ten film niezmiernie długo musi być jeśli ma zamiar przejrzeć, całe czterysta pięćdziesiąt lat jego życia... Jeszcze sobie darmowe porno robi, bo w jego wspomnieniach są również jego byli kochankowie i to jaki był dla nich czuły. Ale nie naprowadzał Nathaniela właśnie na te wspomnienia, jak będzie chciał to sobie popatrzy na nie.
Offline
Użytkownik
Kiedy na takowe trafił, lekko się zarumienił, ale zaraz poszukał czegoś innego. Zdecydowanie nie był fanem filmików porno. Tym bardziej z udziałem kogoś w jego otoczeniu. Przyglądając się właściwie czemukolwiek innemu, zabrał się za deser Rafaela. Jemu nie trzeba dwa razy powtarzać. Nie, jeśli chodzi o coś tak słodkiego.
Offline
Użytkownik
No i miał rację. Jek będzie chciał to mu więcej przygotują, tylko jego obecność w głowie Rafaela zaczynała już denerwować.
- Koniec na dziś seansu.
Mruknął zamykając swój umysł, to było dziwne uczucie jak ktoś ci grzebie w głowie, a jak jest za długo to głowa zaczyna boleć.
Offline
Użytkownik
- Więc mi coś opowiedz.
Odpowiedział, opadając na oparcie krzesła. To było dla niego o wiele za dużo. Ale nie podda się przy jakimś deserze. Nie czekoladowym. Zaraz do niego wróci. Zaraz.
Odłożył widelczyk.
Offline
Użytkownik
- A o czym chcesz posłuchać?
Znał opowieści, nie tylko swoje ale nie miał zamiaru główkować nad tym co takiego ma mu opowiedzieć.
- Chociaż... Jak ci opowiem dostane buziaka?
Zapytał i puścił mu oczko. To miał być żart ale nie wiedział jak an niego chłopak zareaguje.
Offline
Użytkownik
- Dostaniesz... - zamyślił się na chwilę. - jeśli to, co opowiesz będzie ciekawe.
Dodał z uśmiechem i przyglądał mu się chwilę. Buziaka? Czemu nie...
Offline
Użytkownik
- Dobrze. Zapewne słyszałeś o Elżbiecie Batory? Należał do klanu Gutkeled. Niektórzy nazywają ją wampirem, a inni zwykłą kobietą. Ale ja doskonale wiem, że to była po prostu zwykła kobieta z makabryczną chęcią pozostania wiecznie młodą. Właśnie dlatego kąpała się we krwi, nie było w tym ani krzty wampiryzmu poza niektórymi z nas, któży wtedy byli na zamku. Kobieta sprowadzała swoje "ofiary" do lochów i zamykała w żelaznej dziewicy. Stamtąd krew przepływała do specjalnego zbiornika. To na prawdę było zabawne, gdy jej służbę skazano na śmierć, za czarnoksięstwo i wampiryzm a prawdziwe wampiry zostawiono w spokoju.
Pokręcił lekko głową.
- Jej niewyjaśniona śmierć w celi też jest bardzo łatwa do wyjaśnienia, zabił ją jeden z nas na jej własne życzenie. Podczas tych zdarzeń byłem jeszcze młodym wampirem, ale dokładnie znam jej historię, gdyż to mój ojciec spełnił jej życzenie i ją zabił pierwszy raz pokazując jej, że wampiry na prawdę istnieją.
Zamknął na chwilę oczy otrząsając się ze wspomnień.
Offline
Użytkownik
Uśmiechnął się lekko. Słyszał o Batory, choć nie znał się na tym. Jedynie tyle, co zobaczył w dennych filmach o wampirach. Które bardzo lubił. Przechylił głowę. Historyjka była ciekawa. Więc chyba zasłużył na całusa. Podniósł się lekko, pochylając nad stołem. Objął lekko dłonią jego buzię i ucałował delikatnie jego usta.
Offline
Użytkownik
Uśmiechnął się lekko widząc, że zasłużył na całusa. Zauważył podczas niego, że usta chłopaka są bardzo miękkie i miłe.
- Biorę to za to iż opowieść się spodobała.
W ciąż się lekko uśmiechał. Chłopak na prawdę był uroczy, zwłaszcza gdy tak przechylał główkę.
Offline
Użytkownik
- Może być.
Stwierdził, uśmiechając się. Tu nie musiał się kryć, więc pozwolił, żeby kiełki lekko wystawały mu z ust. Spokojnie zabrał się za kończenie deseru.
Offline
Użytkownik
Tak mały słodki wampirek, który pewnie wydrapał by mu oczy jakby usłyszał jak go nazywa.
Spokojnie odczekał, aż ten zje deser i spojrzał na niego spokojnie.
- Smakowało?
Zapytał po krótkiej chwili ciszy. Chodź po tempie w jakim znikł deser mógł się domyślać odpowiedzi.
Offline
Użytkownik
Przytaknął ruchem głowy. W pierwszej chwili uznał, że po tym, co zjadł nie tknie czekolady przez następny miesiąc. Na szczęście już w drugiej stwierdził, że za jakąś godzinkę mu przejdą tak głupie pomysły.
- Taak...
Przechylił lekko głowę. Jeśli tknie coś jeszcze to pęknie. Odsunął lekko talerzyk od siebie, obserwując towarzysza. Sam nie rozumiał swojego zachowania. Najpierw wyciągnął go na lód, potem wprosił się na obiad. Choć chyba można uznać, że został zaproszony? Tak jakby.
Czy on z nim flirtował?
Nie. Raczej nie. Sam już nie wiedział. Na jego własne szczęście, Nat był w dużym stopniu pozbawiony samoświadomości.
Na jego wielkie szczęście. Bo przecież on mu się nie podoba, nie? Jest duży, większy od Nathaniela, silniejszy, a Nat zdecydował dawno, że nie będzie z takimi osobami zbyt blisko. W życiu nie dałby się zdominować.
Więc po co do cholery o tym myśli?
Kiedy tylko się połapał, przypilnował, żeby żadnej z tych myśli Rafael nigdy nie usłyszał. Jeszcze by sobie coś pomyślał.
Przetarł lekko oczy wierzchem dłoni.
Offline
Użytkownik
Nie musiał niczego pilnować, gdyż Rafael nie zamierzał grzebać mu w głowie, a tym bardziej narzucać mu swojej woli. Lubił dominować, ale to nie zmieniało faktu, że zawsze liczył się ze zdaniem drugiej osoby. A wymuszanie czegoś siłą nie było w jego stylu.
- Jak mały?
Zapytał z czystej ciekawości. Po mimo, że znał się z bratem Nathaniela bardzo krótko. Bo co to jest zaledwie miesiąc, ale polubił go i wzbudzał w nim uczucie troski jak o biednego małego szczeniaka. Pokręcił lekko głową, tak to zdecydowanie dobre, ale płaczliwe dziecko. Za to Nathaniel jest tak uroczo buntowniczy i to mu się chyba w nim najbardziej spodobało.
Offline
Użytkownik
Niestety, Nathan wiedzieć o tym nie mógł. I dawno już postanowił, że nie da sobą rządzić. I nie ma pojęcia, kto będzie próbował, kto nie. Nic więc dziwnego, że przestawił się na cioty. Które były trochę denerwujące.
Uśmiechnął się lekko, przypominając sobie dzieciaka, którego zostawił ze stosem dziwacznych książek. Pokręcił lekko głową. Wciąż uważał, że to niedorzeczność.
- Kupił podręczniki w stylu 'zacznij panować nad emocjami' i się uczy.
Odpowiedział, popijając trochę wina. Głupi dzieciak. Ale przynajmniej Nathaniel miał się z czego pośmiać.
Offline
Użytkownik
Dobrze, chociaż bardzo chciał to nie potrafił się powstrzymać przed wybuchem śmiechu. Śmiał się przez dłużą chwilę.
- Wybacz ale... Że niby co on kupił?
Pokręcił głową z rozbawieniem. No tego to się nie spodziewał. Beksa chce przestać być beksą. No nie pojęte, ale cóż każdy ma prawo się zmienić jeśli chce, a jeśli chłopak poczuje się z tym lepiej to chyba dobrze.
- Chodź jeśli poczuje się lepiej po przeczytaniu tych książek to chyba dobrze. Czyż nie?
Zapytał po chwili ujawniając swoje rozmyślania. Już zdążył zauważyć, że dla Nata braciszek no największy słaby punkt. Ale sam tego wykorzystywać nie zamierzał.
Puścił mu oczko i lekko się uśmiechnął.
Offline