Użytkownik
- A jeśli się wkurzę to mnie upijesz.
Mruknął. Jakby chciał płakać z jakiegoś powodu to chociaż będzie leżał najebany i szczęśliwy. A przez zachowanie brata tak się denerwował, że wymyślał najczerniejsze i najbardziej łzawe scenariusze.
Cholera, muszą tak panikować?! Jakby nie mogli powiedzieć od razu...
Offline
Użytkownik
- Dobrze. Jeśli tego chcesz.
Zaczął go głaskać po głowie. Może i nie musieli panikować, ale woleli zachować wszelkie środki ostrożności.
Evan przyprowadził Nathaniela do Rafaela tylko dla tego, że wiedział iż ten ochroni jego brata.
Raf był silny, a nawet bardzo silny.
Offline
Użytkownik
- Chcę. Jeśli to coś złego, przynajmniej będę wesoły.
Odpowiedział z niepewnym uśmiechem. Przez to wszystko sam zaczynał się martwić. No, ale trudno. Oparł się o ścianę. Zaczeka na brata, a ten mu wszystko wyjaśni. Ze wszystkimi szczegółami.
Albo kogoś zamorduje.
Offline
Użytkownik
Westchnął.
- No to na wszelki wypadek powiem aby przynieśli sporo alkoholu.
Kolejny raz westchnął. Lepiej niech Evan się pośpieszy...
Offline
Użytkownik
- Umh...
Spojrzał w ziemię, zaciskając dłonie w pięści. Czuł się bezradny. Podszedł do okna, odsuwając rolety i po prostu patrzył przez okno. Evan, mały dzieciaku, rusz się...
- I nie dasz mi się mazać.
Mruknął do Rafa. On się nie marze, on jest wesoły. I nie zamierza tego zmieniać, bo coś się stało. I nie zamierza się użalać, bo to żałosne.
Tylko ktoś musi go czasem otrząsnąć.
Offline
Użytkownik
- Zrobię wszystko co będę mógł.
Mruknął cicho i drgnął lekko. Nie spodziewał sie odzewu.
- Już idzie.
Szepnął cicho. Evan oczywiście musiał najpierw Rafaela powiadomić, bo czemu po prostu nie wejść?
Offline
Użytkownik
Wpadł do niech, ale od razu wyczuł iż coś jest nie tak.
- Co jest?
Zapytał cicho. Spojrzał na Rafa z pytaniem w oczach. Chyba się nie wygadał?
Miał taką nadzieje.
Offline
Użytkownik
- Wyjaśnisz mi w końcu całą tą awanturę?
Spytał, siadając na parapecie, spojrzał w oczy brata. Miał dość tych sekretów i histerii za jego plecami, musiał to wszystko zrozumieć.
Bo w jakąś cholerną nerwicę przez nich wszystkich wpadnie. Wredne, wampirze szumowiny.
Offline
Użytkownik
Evan spojrzał na Rafaela a ten jedynie złożył ręce w geście przeprosin. Chłopak westchnął, skąd on wiedział iż to w cale nie pójdzie tak łatwo.
- Dobrze, ale.... Usiądź koło Rafaela, a nie na oknie.
Spuścił główkę. Wyjaśni mu skoro nie ma wyboru. Skoro bez tego jego brat mógł by po prostu uciec.
Znał go nie od dziś.
Offline
Użytkownik
Spojrzał na niego zdziwiony, ale zsunął się z okna i niespiesznie podszedł do Rafaela. Siadł obok niego, lekko opierając się o jego ramię. Patrzył na braciszka wyczekująco.
- Więc?
Spytał, popędzając go trochę. Denerwowało go milczenie.
Offline
Użytkownik
I w milczeniu siedzieć będzie. Rafael objął Nathaniela ramieniem, a chłopak podszedł do nich. Oparł dłonie na kolanach brata i spojrzał mu głęboko w oczy.
Jemu nie odważył by się tego powiedzieć.
W jednej chwili do głowy Nata zaczęły napływać wspomnienia ze spotkania Evana z Christopher'em...
Każde słowo, każda myśl jaka przechodziła przez głowę Evana gdy blokował dostępu Chrisowi, jak również myśli tego drugiego. Cóż Nath przez przypadek dowiedział się również o tym, że Ev wiedział o tym jak ich "ojciec" Traktował jego brata.
Chodź największy nacisk nakierował na ostatnie słowa jakie Ev usłyszał od niego " Sam przyleci jak tresowany psiak i dobrze o tym wiesz.". Te słowa najbardziej go wkużyły z całej ich rozmowy, o czym Nat teraz doskonale wie.
Offline
Użytkownik
Zadrżał, patrząc w ziemię. Uważał, że to niemożliwe. A jednak. On tu jest. Jest gdzieś w mieście. I chcce go z powrotem. Przyjdzie, jak tresowany pies... zachowywał się tak przez pieprzone lata tego cholernego, toksycznego związku. Wiedział, że wystarczy kilka słów, żeby Chrissy go omotał...
- Wiedziałeś o wszystkim?
To jedyne, o bo był w stanie spytać. Głos mu zadrżał, ale szybko się uspokoił. To wszystko było. Kiedyś. I nie wróci. Chyba.
Offline
Użytkownik
- Tak.
Spuścił na chwile wzrok. Musiał się uspokoić by się nie rozbeczeć.
- I dla tego zrobiłem to co zrobiłem.... Proszę braciszku, zostań tu on zrobi wszystko by znów cię....
Nie chciało mu to przejść przez gardło przez duszą chwilę.
- Wytresować... Doskonale wiesz, że zna twoje słabe punkty jak nikt inny.
Spojrzał na niego, mimo wszystko miał łezki w oczach.
- I potrafi je wykorzystać... Zostań ty... Raf nie pozwoli cię skrzywdzić... On może się z nim mierzyć...
Oddychał coraz szybciej, nie chciał się rozpłakać a był tego bardzo bliski.
Offline
Użytkownik
Wytresować. To słowo brzmiało koszmarnie. Tym bardziej, że Nat dobrze wiedział, że Evan ma rację. Kompletną rację.
Przyciągnął go do siebie i przytulił mocno. Nie wiedział, co robić. Nie chciał znowu być z Chrissem. A raczej chciał być z nim, tęsknił za osobą, jaką kiedyś znał. Ale nie chciał być jego, nie chciał być jego własnością, nie chciał być traktowany, jak głupi pies.
Nie chciał być z nim. Tylko, czy jak go zobaczy to się nie zmieni?
Przytulił się mocniej do Rafaela. Szczerze wątpił, czy go obroni.
- On jest dużo starszy. I bardzo silny.
Mruknął, przyciągnął braciszka do siebie i przytulił mocno. Nie chciał go martwić.
Offline
Użytkownik
- Wiem, ale Raf też jest silny.
Wyżej wymieniony wziął obydwu braci i ich do siebie przytulił. Ale Nata trochę mocniej.
- Lubi cię... A nawet bardziej niż lub...
Evanowi zamknęli pyszczek dłonią, bo powie coś czego nie powinien.
Offline