Użytkownik
- Mój kochany palant.
Pokręcił głową, opierając ją po chwili o jego głowę, napił się jego kawy.
- Będziesz tak dwa miesiące siedział i gapił się na pepiery, które znasz pewnie już na pamięć?
W końcu Nati mógł załatwiń jakąś kasę... choć ostatnio miał pecha do kradzieży. Zanim skończył, dwie ostatnie to był tamten demon i potem Raf.
Offline
Użytkownik
- Nie szukam roboty na ten czas. Przebywanie z tamtą dwójką może być niebezpieczne dla psychiki... A nie wybacz fizycznie też to może być nie bezpieczne...
Położył czoło na jego ramieniu i westchnął po raz kolejny.
- Skarbie... Jak na razie stwierdzam, że mamy przesrane.
Mruknął po chwili.
Offline
Użytkownik
- Daj mi kwadrans.
Uśmiechnął się lekko. Co prawda niby nie powinien ot tak... ale miał dość tego marudzenia. Załatwi chociaż parę dni w hotelu.
Ucałował usta Rafaela i wyszedł. Wiedzia nawet, gdzie iść. Sprawdzał go, zanim postanowił wejść do Rafaela. Szybko, cicho, złapał kilka drobiazgów, później kantor, wrócił i zaczął się pakować. Byle tylko Raf nie marudził o kradzieże...
Offline
Użytkownik
Fakt, że Nati miał by ich utrzymać go dobił jeszcze bardziej. Nie chodziło tu o same kradzieże, a o fakt iż on nie jest w stanie teraz zapewnić Natowi godnego życia.
- Nati...
Mruknął widząc iż ten się pakuje. No i co on teraz wymyślił?
Offline
Użytkownik
- Co? Ty nie możesz to ja... no, można powiedzieć, zarabiam.
Odpowiedział z uśmiechem i siadł na swojej torbie.
- Co znowu?
Przechylił głowę. W końcu chciał wyjść. Zaśmiał się na jego myśli. Głupie ego.
Offline
Użytkownik
Tak i jego głupie ego zostało urażone. On chciał być w stanie dać Natiemu wszystko co najlepsze! A teraz był spłukany jak mysz kościelna... To nie feir!
- Nic.
Mruknął, oczywiście iż zdawał sobie sprawę, że Nat czyta w jego myślach. Ale nie mógł się otwarcie przyznać.
Offline
Użytkownik
- Głupol. Ile czasu mnie utrzymywałeś, co? Dwa miesiące przeżyjesz i wrócimy do wyłudzania od ciebie ile się da.
Odpowiedział z uśmiechem. Zapiął torbę. Załatwi sobie komputer i po prostu włamie się gdzieś na konta. Kilka, po trochę, żeby nikt się nie połapał.
I wszystko będzie pięknie.
- Tylko jakiś hotel trzeba znaleźć.
Offline
Użytkownik
- Nie chodzi o wyciąganie ze mnie ile się....
Zaciął się i przyjrzał się Natowi...
- Czyli ty przez ten czas tylko wyłudzałeś ode mnie ile się da.... A ja głupi się łudziłem, że to miłość.
Zrobił zbolałą minę. Oczywiście udawaną.
Offline
Użytkownik
- To cię kochanie zawiodę. Mnie po prostu znudziły kradzierze to do kogoś kasiastego przylazłem... chyba będę musiał kogoś innego znaleźć.
Odpowiedział, oczywiście tylko się wygłupiał. Uśmiechnął się, zamachał nogami.
Co prawda nie miał pojęcia, jak poważnie to zabrzmiało.
Offline
Użytkownik
Przez chwilę przeszedł go dreszcz, że on mówi na serio. Ale zaraz pokręcił głową.
- No to muszę przypiąć cię do kaloryfera byś mi nie zwiał przez przypadek. Wybacz ale już się nie uwolnisz.
Mruknął z wrednym uśmiechem na ustach.
Offline
Użytkownik
- Phi... mój kochanek mnie uwolni.
Wystawił mu język, uśmiechając się wesoło. Zamahał nogami. Chciał już iść do hotelu.
Offline
Użytkownik
- A niech tylko spróbuje. Zamknę go w muszli klozetowej.
Chyba trochę przegiął z tym tekstem bo sam się zaczął z niego śmiać.
Pokręcił głową.
Offline
Użytkownik
- On się nie da. Jest duży i silny i się nie da i będziemy się kochać choćby i przy tym kaloryferze.
Odpowiedział z uśmiechem i zaczął pakować Rafaela.
Offline
Użytkownik
- Jasne, jasne.
Przerzucił go sobie przez ramie i klepnął go w tyłek. Po chwili wziął w drugą dłoń torbę.
- Ale najpierw będzie musiał cię znaleźć skarbeczku.
Ruszył w stronę wyjścia z domu.
[zt]
Offline