#31 2012-05-07 18:54:32

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

Założył z powrotem okulary i patrzył na chłopaka spokojnie. Wiedział, że dzięki okularom nie będzie wiedział, ze się jawnie gapi na jego ciało. Cóż zgrabne.
Westchnął cicho, ale pewnie by uciekło z krzykiem gdy zobaczyło jak się ciotowato zachowuje w pewnych sytuacjach.


Sapnął cicho do słuchawki, cóż nie spodziewał się, że Tim zrobi coś takiego.
Pogłaskał go po główce przymykając oczy z zadowoleniem, chwile przetwarzając słowa młodeko.
- Kurwa to dzisiaj?
Zapytał nagle otrzeźwiały. Zapomniał kompletnie o tej włochatej kulce. Odczepił od siebie Tima i podał chłopakowi adres.
- Niech przyjeżdża a ja się przyszykuje na egzekucje.
Westchnął. 


Poszedł w końcu do niego i spojrzał zaskoczony na jego walizkę.
- Gdzie się wybierasz?
Zapytał cicho przygryzając wargę. Czyżby chciał się wynieść? Uciec od nich, w sumie się nie dziwił, w końcu Chriss nie żywił do chłopca żadnych ciepłych uczuć i jedyne co mu okazywał to pagardę, no ale.


Zaśmiał się cicho patrząc na jego zachowanie.
- Spokojnie nie robię nic czego by sama nie chciała.
Pokręcił głową, nieco rozbawiony. Toć ona nawet od niego piwa nie chciała wziąć, a co dopiero coś innego.
- Li...
Wyszeptał cicho wtulając się w niego mocniej.
- Co to jest?
Obrazy przechodziły przez jego głowę powodując ogromny ból wewnętrzny. Ciągle to ciało przed oczami, dopiero po chwili zobaczył twarz i aż się wzdrygnął. Liam... Ale dla czego leży zakrwawiony na ulicy? Dlaczego zaczął odczówać taki palący ból i poczucie winy? 


Położył główkę na jego piersi wzdychając cicho.
- Czuje się odrętwiały.
Poddziadział po chwili milczenia. Przymknął oczka próbując się jakoś przeciągnąć.


O dziwo gdy zaczęło być czuć od Cassa śmierć, dzieciątko tak się rozpromieniło patrząc na niego jak nigdy dotąd.
Mich przeczytał i odpisał. "mam syna, a moje biedne drugie dziecię chyba czuje się zaniedbane."

Offline

 

#32 2012-05-07 19:13:17

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Cóż, nie wiadomo. Póki co jednak uniósł brewkę słysząc sapnięcie i uśmiechnął się pod noskiem. Powtórzył adres słowo w słowo za Rio.
- Powinieneś być za jakąś godzinkę.
Dodał tak, aby Rio słyszał i przeciągnął się lekko patrząc na swój barek.
- W międzyczasie mogę zaoferować jakieś szamanko.

Timmy uniósł buzię odsunięty i popatrzył na niego niepewnie. Kogo on zaprasza? I czemu teraz, jak ma wolne? Minka momentalnie mu zrzedła i posmutniała, ale nic nie mówił i nie protestował, żeby nie denerwować Rio.
- Na długo ma przyjechać...? I kto?

- Nie chcę tu rodzić.
Odpowiedział cicho i przełknął gulę w gardle. To już tak niedługo. Bałby się, że Chriss będzie w domu, że wkurzy gocoś, a jego brzuch był z każdą chwilą bardziej delikatny.
- To prawda, że nie będę mógł wrócić?
Raf tak w końcu mówił.

- Okej.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Miejsce tego złego demoralizatora w tej pokręconej ferajnie już dawno zajęte.
Puścił mu oczko. Choć małej przyjaźń z nim, bo chyba można tak to nazwać raczej nie szkodziła, a bynajmniej jakoś mu na to nie wyglądało.
- Ćśś... przypominasz sobie. - Li ucałował jego czółko wchodząc do jego główki. - To jak musiałeś mnie zmienić.

- Poruszasz się, jak urodzisz.
Ucałował jego karczek i zabrał się za rozmasowywanie jego plecków, bo i co miał zrobić. Nie wyszuka mu na raz jakichś ćwiczeń, choć pewnie rozejrzy się za tym. Te z kasetami, czy coś.
Zerknął na sms'a i pokręcił głową. "To je przytul i kopnij się z nim gdzieś".

Poczochrał malucha i tylko zabrał go do jego pokoiku, ułożył w łóżeczku.
- Śpij już, maluchu.
Cóż widział jego dziwne zachowanie, ale nic nie poradzi. To w końcu bóg śmierci połączony z wampirem.,

Offline

 

#33 2012-05-07 19:32:31

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

- Ok.
Westchnął cicho i siadł, zapamiętując adres.
- A masz w swoim menu coś krwistego?
Zapytał. Cóż ciągle brakowało mu smaku polowań, świeżej krwi w ustach, rozrywanego mięsa pod zębami.
Westchnął. Przyjechał do tego kretyna aż z afryki. 


Westchnął i przyciągnął go do siebie.
- Przepraszam skarbie, kompletnie zapomniałem, że to dziś.
Ucałował go delikatnie w usta i przyciągnął do siebie mocno gładząc jego plecki.
- Przyjaciel miał do mnie przyjechać. Miał się u nas zatrzymać do czasu aż nie znajdzie jakiegoś miejsca dla siebie. Kompletnie zapomniałem o tym.   


Zamrugał i przytulił go mocno.
- Skarbie, jesteś moim dzieciątkiem. Do mnie zawsze możesz wrócić.
Wyszeptał gładząc go po plecach. Przełknął wielką gulę jaka mu się w gardle zrodziła.
Przygryzł mocno wargę i przymknął oczy. 


Zaśmiał się cicho słysząc jego słowa.
- Czyżby? Jakoś nie widziałam by była jakaś zdemoralizowana.
Uśmiechnął się lekko. Cóż mała uwielbiała przebywać z Vickiem i faktycznie jej to nie szkodziło, jasne nauczyła się przy nim paru nie moralnych rzeczy, ale kto by tam liczył.
Evan mocno przygryzł wargę patrząc na niego załzawionymi oczkami. Czuł się tak jakby od nowa to wszystko przeżywał, ten ból i wszystkie negatywne uczucia spłynęły na niego. 


Mu wystarczy bieganie, przynajmniej do puki Ken nic o nim nie wie, bo zacznie mu cham biadolić.
Zamruczał cichutko z zadowoleniem na masaż. Przymknął oczka z błogim uśmiechem na ustach. Czuł jak jego odrętwiałe mięśnie powoli się rozluźniają.   


A gdy trafił do łóżka znów zaczął się drzeć. "Ja chce jeść!" Darł się jego umysł, ale wątpliwe by Cass to usłyszał.
Zły tata każe spać gdy dziecko głodne jest i pragnie mamusi.
" Dopiero co zasnął, poza tym nie mam siły -_-"
Odpisał i skrzywił się lekko.

Offline

 

#34 2012-05-07 19:49:17

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

- Antylopy nie ubiję, ale mam wołowinę, której nie trzeba szczególnie dosmażać.
Wzruszył ramionami, dopiero po chwili gryząc się w ozor. Cóż, jako jedno z bóstw wyczuwał rasy, ale nie koniecznie chciał, aby wokół ktoś o tym wiedział. Można jednak chyba uznać, że o antylopie wspomniał przypadkiem? Się zobaczy.
Mógł też zrobić czerninę, ale tego przepisu nauczył się w Afryce, może więc lepiej się nie zdradzać. Ah tak i skąd by miał wziąć żywe ptactwo jadalne? Tak, tak.

- To tyle z naszego wolnego...
Burknął cichutko przytulając się mocno. Smutno mu się zrobiło, bo tak dawno nie miał dla niego czasu. Dawno się nie kochali, dawno nie był taki wesoły. Uhh.
- Przygotuję mu pokój.
Podreptał sobie na górę po pościele i inne takie.

- Mogę?
Popatrzył na niego i wtulił się tak bardzo mocno przymykając oczka. Bał się. Wiedział, że z dzieckiem by nie mógł, ale tak... uh, głupi Raf.
Tulił się tak bardzo mocno rozedrgany i wystraszony. Czyli może zabrać rzeczy tylko na jakiś tydzień-dwa. Choć lepiej, żeby tam doszedł do siebie, bo osłabiony bywa nerwowy, a lepiej z nerwami na Chrissa nie trafić.

- Twardo się trzyma, ale jeszcze nad nią pracuję.
Się zaśmiał pod nosem cicho. Zawsze lepiej, że mała piła pierwszego browca z wujkiem, niż z nie wiadomo kim w parku, czy ciemnej alejce, ne? Tym bardziej czegoś mocniejszego, choć tego dostała co najwyżej w grzańcu.
- Ćśś... to już było, kochanie. - ucałował go w skroń. - Kocham cię, jestem obok...

Uśmiechnął się lekko patrząc na jego zrelaksowaną buźkę, masując go dokładnie, próbując rozluźnić jego wymęczone, nadrywężone mięśnie i przeciążony kręgosłup. Jego biedne małe maleństwo.
- Kochanie moje.

Wylazł i mu krwi przyniósł. Bo skoro ani mokro nie ma, ani gorączka, ani jeszcze nie ząbkuje to raczej logiczne czemu znowu zaczyna się drzeć.
Cass musi pomyśleć o dziecięcym kneblu.

Offline

 

#35 2012-05-07 20:05:47

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

- Antylopy?
Uniósł brew. Toć po nim nie było widać skąd pochodzi, więc skąd temu szczeniakowi wzięła się antylopa? Głupie żarty se stroi przez jego samochód?
Pokręcił głową i wsadził swoje okulary do kieszeni marynarki, zaczął się przyglądać chłopakowi, wciągnął nosem powietrze wyłapując nawet najmniejsze zapachy. Cóż jako zwierzęcia jego nos był znacznie bardziej czuły niż ludzki.   


- Przepraszam słońce.
Westchnął skruszony.
- Gdybym wiedział, że to dziś wziął bym wolne wcześniej.
Na prawdę wyglądał na przybitego, a to u niego dziwne. Westchnął cicho i przymknął oczy. 


Ucałował go w czółko przyciskając do siebie.
- Skarbie.
Pogładził jego policzek, nie miał pojęcia co Raf mu nagadał, ani dlaczego tak nagle chłopiec chciał się wynieść z domu.
Pogłaskał go po włoskach i westchnął cicho. Jego małe kochane maleństwo, chciało od niego odejść, no i co z tego, ze tylko na jakiś czas? Chciało odejść i to go raniło. 


Pokręcił głową.
- I na co wyrośnie ta dziewczyna mając taką rodzinę.
Uśmiechnął się lekko, patrząc na niego. Cóż facet poprawił mu nieco humor i nie zamierzał się z tym kryć.
Patrzył na niego mocno zaszklonymi oczkami.
- To była moja wina... Czuje to.
Wyszeptał cichutko i schował się w jego piersi. Samochód uderzył w niego z jego winy. Ale jaka to była wina, co takiego zrobił, ze Liam trafił pod samochód. Próbował to sobie przypomnieć.


- Ano twoje.
Zamruczał taki zadowolony i rozleniwiony. Westchnął zadowolony i zerknął na niego uśmiechając się uroczo.
- Jak ty o mnie dbasz.
Powiedział układając się wygodniej.   


I jak za dotknięciem ruszczki spokój, cisza.
Wyciągnął zadowolony łapki po jedzenie. Dobry tatuś, da rade go wytresować. (xD)

Offline

 

#36 2012-05-07 20:41:18

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Mógł więc wyczuć, że chłopak nie pachnie jak typowy człowiek. Jego zapach jest czysty, bez typowych ludzkich zapachów, jak pot i tak dalej. Pachniał świeżym powietrzem, bzem. Zapach Wallhali, w której dopiero co 'gościł', jeśli można to tak nazwać, ale wątpliwe, aby zmiennokształtny znał ten zapach.
- Wyjął wołowinę i wrzucił na patelnię. Wiedział, że tam nie przepadają za przyprawami.

Pokiwał łepetynką i przygotował pokój, dał mu ręcznik i inne pierdoły i polazł do pokoju maluszka, przy którym siadł patrząc na jego piękną, uśpioną buźkę. Jego mały, kochany diabełek. Wredny i krzyczący na mamę, ale bardzo kochany.

Chłopak sam się tego panicznie bał. Nie będzie miał Jo przy sobie, nie będzie brata. Będzie kochanek, taki sam dzieciak. Kochał go całym sercem, ale tak już było i tyle. Do tego on musi chodzić do pracy. Jego małe mieszkanko. Cóż, sam widział, że rozpuścił się troszkę u Jo, ale na pewno nie powie o tym Ianowi słowa. Nie chciałby zranić jego ego.
- Przyjdziesz czasem?
Jemu samemu już coraz trudniej było chodzić tym bardziej na taki dystans.

Cóż, oto i Vicek i buzująca w nim pozytywna energia, ne? Martwił się, ale rozwalając atmosferę i marudząc niczego by nie zmienił. Mała będzie żyła i to było ważne, należy się cieszyć.
Kurde, Vicek powinien być rasta.
- Psychiatra byłby przydatny.
Udał, że się zastanawia i pokręcił głową.
- Uspokój się, maluszku. Pokłóciliśmy się. Jestem nerwowy, wypadłem na jazdnię, to wszystko.
Pocałował go po raz kolejny w czółko.
- To nie twoja wina.

- Jak o mojego kochanego skarba.
Przytulił go do siebie z lekkim uśmiechem wypisanym na twarzy. pogładził jego brzuszek, przymykając sennie oczy.
- Dwa kochane skarby.
Poprawił się po chwili, przysypiając.

Dobrze, że nie czyta w myślach xD
Dał dziecku jeść i siadł obok pilnując go, patrząc, jak już ładnie butelkę trzyma. Cóż, szybko załapuje.

Offline

 

#37 2012-05-07 21:00:45

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

Ale zapach był dziwny, nie pachniał jak zimno krwiści, czyli jak Rio i inne wampiry.
Wiedział już że dzieciak nie jest człowiekiem, ludzie nie są w stanie wyzbyć się swoich naturalnych zapachów choćby nie wiadomo jak się starali.
Potarł nos w nadziei, że to coś zmieni, ale nie wciąż nie wyczuwał żadnego osobliwego zapachu od chłopca, a to mu się nie spodobało. Jeszcze nigdy nie spotkał kogoś kogo rasy nie dało się poznać po zapachu.
Spojrzał na mięso na patelni i czekał.


Patrzył za nim dłuższą chwilę i uniósł brew na te badziewia, a po co włochatej kulce coś takiego? Wzruszył ramionami i poszedł do kuchni sprawdzić, czy mają odpowiednie żarcie dla kociaka. Najlepiej pójdzie i kupi mu wyskasa, a jak.   

Chodź mniejszy z niego dzieciak niż z Patka. Ian przez większość swojego życia musiał zajmować się ojcem i wie co to odpowiedzialność, a bynajmniej Jo tak uważa.
Przygarnął go mocniej.
- Oczywiście skarbie.
Pogładził jego pierś.
- Kto inny przyniósł by ci zapas krwi?
Puścił do niego oczko, czując jak serce mu się kraja. 


- I to nawet bardzo, ale prędzej tobie się przyda niż nam.
Puścił mu oczko i się lekko uśmiechnął. Zaczął bawić się jednym ze swoich kolczyków.
- Jak to będzie gdy ona  stamtąd wyjdzie?
Cóż nigdy nie widział przemiany i nie wiedział jakie są jej następstwa.
- Ale ja czuje, że jestem odpowiedzialny za tamto zdarzenie.
Wyszeptał cicho i wtulił się w niego znacznie mocniej wdychając jego zapach. Wyraźnie pamiętał, że kiedyś pod tą klatką piersiową biło żywe serce, a teraz jest tam martwa toń, wywołana przez jego głupotę. 


- Jesteś szczęśliwy.
Powiedział cicho patrząc jak Ken powoli przysypia. Pogładził jego twarz i uśmiechnął się lekko.
Zrobiło mu się cieplutko na serduszku gdy tak patrzył na niego.   


A maluszek wcinał zadowolony, a gdy skończył wypuścił butelkę z łapek i spojrzał na tatę czarnymi nieprzeniknionymi oczkami, które tak przeraziły jego matkę.

EV

Nicko

Offline

 

#38 2012-05-07 21:31:19

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Cóż, zrobił mu szamano i podał pięknie ledwo przysmażone, wciąż krwiste rzecz jasna. Sobie wyjął serek pitny i popijał na spokojnie zerkając kątem oka na zmiennokształtnego, którego miał ochotę pdrapać za uchem. Oh, uwielbiał tę rasę.
- Zdradzisz co jest aż tak ważne i warte tylu nerwów?
Zagadnął po chwili.

Cóż, on nie wiedział jaki to ma być gość, więc szykował wszystko jak dla normalnego człowieka. Kiedy było zrobione, a on wylazł już od dziecka, zlazł do kuchni i podjadał sobie lodów, a co. Juz nie lubi tego ich gościa i tyle!

Oczywiście, był na to gotowy o wiele bardziej, niż Pat. Ale on nigdy do końca nie mógł być dzieckiem, Pat nie potrafił odebrać mu tego czasu kiedy jego zdaniem dochodził do siebie po wszystkim co przeżył. Do tego rozmawiali już,. Oboje nie byli gotowi, skrzywdziliby dzecko.
Pat spojrzał na swoją torbę uważnie. Cóż, czeka aż Ian przylezie, sam jej nie będzie taszczył.

- Nie wiem. Jest wiedźmą, wszystko może być bardzo dziwne. Ale powinna być sobą. Tylko bez wspomnień.
Przymknął oczy trochę wszystkim jednak zdenerwowany.
- Może być bardzo silna. Wspomnienia jej po prostu oddamy te, które znamy. Będzie nas pamiętać.
Cóż, nie pozwoliłby tej małej o sobie zapomnieć.
- Żyję. Jestem przy tobie. Gdyby nie tamto, dawno byłbym już stary.
Ucałował jego skroń tuląc go do siebie. Tęsknił za życiem, ale jeśli nie mógł nic na to poradzić, nie widział sensu w opłakiwaniu tego jak jest.

- Bardzo.
Szepnął tylko, już po chwili tak śpiąc. Czuł, że nie mógłby być szczęśliwszy. Miał dzieci, zdrowe i dorastające mu coraz bardziej, miał męża i z nim kolejne dziecko. Wszystko było idealne, nie mógłby liczyć na więcej. Nie on, który tak kochał swoją rodzinę.

- Co, maluchu?
Cóż, na nim nie robiły najmniejszego wrażenia. Zabrał mu puste naczynko i oparł się o jego kołyskę na spokojnie się mu przyglądając.

Ostatnio edytowany przez Liam (2012-05-08 11:25:42)

Offline

 

#39 2012-05-08 18:30:03

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

O dziwo zaczął kulturalnie jeść używając noża i widelca zamiast się rzucić z zębami. Cóż nauczył się już żyć wśród ludzi.
Zapewne gdyby chłopak spróbował go podrapać za uchem to po chwili miał by już jego pazury wbite w rękę, nie był jakimś tam cholernym psem, był kotem i to na dodatek kompletnie dzikim kotem.
Spojrzał na niego gdy usłyszał jego pytanie.
- Wydaje mi się, ze to raczej nie twoja sprawa. Nie przyjechałem tu w związku z pracą Rio.   


No i zobaczy człowieka, przynajmniej przez jakiś czas. Dopóki ich gościa nie chwyci zew natury i nie postanowi się przemienić. Cóż.
Poszedł do sklepu i zaopatrzył ich w zapas surowego mięska.   


Ucałował go jeszcze raz. Jego maleńkie, no może teraz nie takie maleńkie przez ten brzuszek, no ale zawsze.
- Pomóc ci w czymś?
Zapytał w końcu nie bardzo wiedząc co mógłby innego zrobić. Przecież nie zatrzyma go na siłę. Westchnął cicho. Cóż nie będzie mu dane mieć wnuka blisko siebie, ale może to i jednak lepiej.


Skinął głową, po chwili jednak spojrzał na niego w szoku.
- Wiedźmą?
Zapytał nie będąc pewnym czy dobrze usłyszał, cóż nie mówiła mu nic o swoich zdolnościach. Na resztę wypowiedzi skinął głową. Domyślił się, że będzie silniejsza niż wcześniej, ale chyba się załamie jeśli okaże się silniejsza od niego. Ahh to męskie ego.
W końcu nieco się uspokoił.
- Przepraszam, to po prostu jest takie żywe.
Powiedział cichuteńko, wtulając się w niego bardzo mocno. Zaciągnął się jego zapachem przymykając oczka.
- Mój.
Powiedział cicho, nawet nie wiedząc skąd nagle wzięła się u niego taka zaborczość w tej chwili. 


Obserwował jak jego chłodne słoneczko śpi. Uśmiechnął się lekko, nie wiedział czym sobie zasłużył na takie szczęście które go spotkało, ale cieszył się, że je ma. Skrzywił się nieco i musiał podnieść się z wyra, naszła go niewyjaśniona ochota na lody, których jak na złość w domu nie było.
Wkurzony trzasnął drzwiczkami od zamrażarki.   


Zaczął gadać po swojemu patrząc na tatę wielkimi oczkami.
Chwycił misiaka i sobie go wrzucił z kołyski i dalej gadał, a jak.

Offline

 

#40 2012-05-09 17:54:57

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Wywrócił oczami. Koleś go drażnił. Taki napuszony ktoś wbija do warsztatu, awanturuje się o numer, ściąga Rio z pierwszego od dawna urlopu, nie mówi słowa, jeszcze go zbywa. Pf.
- Co nie zmienia faktu, że obowiązuje tu mniej dzika kultura.
Mruknął pod nosem, nim się powstrzymał, ale zaraz polazł po prostu do części kuchennej sobie pichcić. Nie wyjdzie już do niego bez sensu zwracać na siebie uwagę, i tak o niczym nie pogada.

Chłopiec siadł w salonie przed telewizorem, podkulił nóżki, przytulił kotka i tak sobie oglądał w kiepskim humorze, ale co poradzi.

- Niee... od czegoś mojego białego murzyna mam, niech się przyzwyczaja.
Się zaśmiał pod noskiem, za co go Ian który akurat właził pacnął po tej łepetynce.
- Dobry.
Skinął lekko Jo, zabierając torbę Patka.

- Zapomniałem, nie mówiła ci.
Skinął lekko głową i wzruszył ramionami.
- Młoda to wiedźma, większość jej krewnych wampiry.
Przytaknął. Taka powalona rodzinka. O ile patologia to odejście od normy to oni są wręcz wieloosobowym uosobieniem patologii.

Tulał go tylko i głaskał po plecach próbując uspokoić. Przymknął oczy w rozleniwieniu, patrząc, jak Nati krząta się po pokojach. Cóż, szykował dla nich spanie domyślając się, że zechcą czekać na swoje dziecko, zerkał na Evana, a jednak nie podchodził. Cóż, ma teraz swojego faceta.
Sam obejrzał się na Rafaela.

Cóż, większość domowników dawno spała. Dla nich rodzina to było coś normalnego, przy czym wpajanego jako najwyższa z wartości w każdym pokoleniu. Mama nauczyła się od swojej mamy, Ken od niej, dzieci uczą się od nich. Wyjątkowym jest to, że wcale nie musieli siebie stracić, żeby docenić co mają.
I teraz mama wyszła z pokoju gościnnego.
- Co się dzieje, kochanie?

Cóż, podniósł go, ale dał na półkę poza zasięgiem dzieciaka. Nie ma rzucania zabawkami, on nie pies, żeby aportować. Sobie słuchał jego gaworzenia zadowolony.

Offline

 

#41 2012-05-09 18:17:00

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

Uniósł brew.
- Kultura? A wścibianie nosa w nie swoje sprawy jest zapewne tutaj szczytem kultury.
Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Musze jeszcze wiele nauczyć się o was amerykanach.
Skończył posiłek i wyciągnął portfel z zamiarem zapłacenia, no ale skoro dzieciak uciekł to położył kasę na stole, mając nadzieje przy tym, ze tyle wystarczy i zaczął się zbierać.   


Gdy wrócił i zapakował wszystko do lodówki, siadł przy chłopcu po chwili biorąc go na kolana.
-Nie złość się aniołeczku.
Wyszeptał cicho. 


Zaśmiał się cicho słysząc to określenie.
- Hej.
Spojrzał na Iana z nieco bladym uśmiechem. Cóż nie potrafił się cieszyć, że jego dzieciątko będzie z dala od niego. Westchnął cicho doskonale wiedząc, że nic nie może na to poradzić. 


Pokręcił głową z niedowierzaniem. Trafił do miejsca gdzie większość osób jest z gatunku którego nie cierpi, mało tego jego dziewczyna też stanie się jednym z nich.
Ale skinął głową i po chwili spojrzał na Vicka całkowicie poważnie.
- Powiedź mi, bardzo cierpiał?
Zapytał głosem niemal wypranym z emocji.
- Kochanie... Co się z tobą dzieje? - Nikoś już nie wytrzymał tej nie wiedzy, Vick wyleciał z domu jak poparzony i jeszcze nie wrócił, przez co zaczął się martwić.

Wtulił się w niego najmocniej jak potrafił, uspokajając się powolutku. Jego obecność koiła jego nadszarpnięte nerwy. Złapał mocno dłoń Liama i przycisnął ja do swojego martwego serduszka.
Rafael za to próbował się uporać z bliźniakami, które nagle stwierdziły, że mają dość snu i żądają natychmiast jedzenia, bo jak nie to zakrzyczą ich na śmierć.   


- Nic, przepraszam, ze cię obudziłem.
Siadł przy stole nieco naburmuszony, toć nie będzie wysyłał mamy w środku nocy po lody. Westchnął cicho nie zadowolony z całej tej sytuacji.
Położył łapkę na brzuszku z którego zaczęło mu nagle burczeć, niż kurde spokój maluchu.   


Misiak mu się nie podobał, więc nie miał większego problemu z tym, że tata postawił wysoko. Za to wciąż mówiąc po swojemu wyciągnął łapki po pluszowego niebieskiego królisia, który stał w kącie pokoju.
Przez przypadek dzieciątko przewróciło się na brzuszek podczas nie udolnej próby wzięcia królisia i zaczęło marudzić, bo leżenie na brzuszku mu się nie podoba. 

Offline

 

#42 2012-05-09 18:45:16

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Próba podtrzymania jakiejkolwiek rozmowy owszem jest. Ale tego nie powiedział, nie zamierzał mu tłumaczyć na czym polegają zasady dobrego zachowania, tym się chyba jego rodzicielka zająć powinna.
W spokoju pichcił sobie jakąś sałatkę, jak koleś wylazł, policzył pieniądze i odłożył do kasy ładnie.

- Nie złoszczę...
Popatrzył na niego tymi wielkimi ślepkami, głaszcząc po łebku swojego kociaka i drapając go ładnie za uszkiem. Jemu jest tylko smutno. Wtulił w niego buźkę. I nie lubi tego gościa!

Cóż, Ian złapał za torbę i z nią wyleźli, władowali się do auta i odjechali do Iana, gdzie dzieciak musiał się rozgościć, zacząć żyć dalej, bo w końcu jakiś niewiadomy czas mu do porodu pozostał.
Philuś za to brzęgolił na swoich skrzypeczkach w swoim pokoju.

- Na tyle na ile może cierpieć wampir, którego kończyny są spalane po kawałeczku.
Wzruszył ramionami jakby nigdy nic. Vicek był emocjonalnym typem, ale jego emocje przejawiały się inaczej. Nie płakał i nie rozpaczał, on musiał się najzwyczajniej w świecie wyżyć, a to zazwyczaj było bardzo brutalne.
- Alice została ugryziona.
Odpowiedział mu przymykając oczy leniwie.

Nati polazł do maluszków i wziął Kajtka na ręce i ucałował w czółko i polazł im jakąś papkę zrobić, a co. Dzieci im ładnie, szybko rosły i się prześlicznie rozwijały.

- Co ci potrzeba, maluszku?
Zaśmiała się cicho. Może będzie umiała mu zrobić? Cóż, lody by umiała, ale na nie trzeba czekać aż się zamrożą. Przytuliła go lekko.
- I jakim prawem tego nie ma?

A on tylko patrzył ciekaw, czy sobie poradzi. Dziwny ten jego maluch. I jakoś śmiesznie kojarzył mu się z tym z familly guy'a, no ale co poradzi.
Oparł się spokojnie o kratki jego łóżeczka.

Offline

 

#43 2012-05-09 19:00:03

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

Ohh tak, bo chłopak na pewno prowadzi długie i burzliwe rozmowy z Rio. Nie miał żadnego obowiązku wdawać się z nim w rozmowę, skoro jawnie mu ten chłopak nie pasował. A dokładniej jego zapach.
Mimo iż kocia ciekawość kazała mu działać, umysł kazał się trzymać z dala od tego... Nie wiadomo czego.   


Pocałował go w czółko i tulał do siebie, do puki nie usłyszeli dzwonka do drzwi. Powoli się zwlókł z kanapy odkładając malucha i polazł otworzyć drzwi, gdzie na dzień dobry przywitało go ciche prychnięcie.
- Nie marudź tylko właź.
Wpuścił Cleya do domu przeciągając się przy tym nieco.   


Dał chłopakowi spokój, nie chciał by jego paskudny w tej chwili humor podziałał również na chłopca.
Siadł w psiarni i pozwolił psiakom biegać do okoła siebie.


Wzdrygnął się nieco, cóż w końcu mimo wszystko to był jego stary i wiedział, że powolne spalanie do najprzyjemniejszych śmierci nie należy. Potarł swoje ramiona w zamyśleniu, po czym westchnął cicho.
- Przykro mi...
Nie wiedział co innego mógłby odpowiedzieć mu w tej chwili, wiedział jak Vicek uwielbia tą małą panienkę.

Polazł za nim posłusznie z drugim maluchem w ramionach. Obserwował dokładnie każdy jego ruch, uśmiechając się lekko. 


- Bo pewnie Ken i dzieciaki zjedli.
Westchnął opierając się o nią.
- Maluch domaga się lodów.
Znów westchnął, lubił lody ale teraz jeszcze bardziej by go pewnie wyziębiły. Spojrzał na mamę takim biednym szczenięcym wzrokiem. 


No cóż dzieckiem jest i nie wie, że to jest za daleko dla jego rączek. Na dodatek teraz leżał na brzusku i nie mógł się przewrócić z powrotem na plecki. W końcu zaczął cichuteńko pochlipywać.

Ostatnio edytowany przez Evan (2012-05-09 19:00:53)

Offline

 

#44 2012-05-09 19:22:42

 Liam

Użytkownik

15880915
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2010-07-13
Posty: 3659
Wiek postaci:: 27 lat
Rasa postaci:: Człowiek
Typ postaci: : Seme
Pochodzenie postaci:: Ameryka

Re: Winiarnia

Rio nie był gościem, a szefem, a jeśli miał ochotę z kimś porozmawiać od tak warki typu 'nie twoja sprawa' nie należą do przyjemnych. Nie musiał oczywiście mówić czego chce, ale mógł być milszy, nie sprawiać aby rozmówca czuł się jak wrzód na dupie.
A to, że coś mu w nim nie pasowało to już nie jego wina. Nie zacznie śmierdzieć.

Słysząc prychnięcie uniósł buzię. Miłe powitanie jak na kogoś, kto zepsuł im wspólny urlop. Nie podniósł się, patrząc jak do jego domku wchodzi blondwłosy mężczyzna, trzymając swojego kociaka i wciąż głaszcząc jego miękkie futerko.

Cóż, on grał i ćwiczył do jutrzejszego występu i stresował się coraz bardziej, bo pierwszy raz wyjdzie przed publikę. Westchnął wykorzystując czas póki Chrissa ne ma w domu.
Ten wrócił jak zwykle dość późno i wlazł prosto do kuchni wygłodniały.

Poczochrał mu włosy i dopił swojego browca, wywalając po chwili puszkę do śmieci. Przymknął oczy jakiś taki rozleniwiony.
- Ważne, że żyje. To twarda dziewczyna, dalej da radę.
Wydawał się jakoś wyjątkowo o to spokojny. Pozostaje mu wierzyć, w końcu ją zna.

- Co się szczerzysz, hm?
Ucałował go lekko, miksując owocki jakieś i karmiąc jednego z maluszków, drugą porcyjkę dając Rafowi. Ucałował Kajtka w czółko jak dumna mama.

- Jedziemy do dwudziestki czwórki?
Zaśmiała się cicho widząc te jego oczka. Mogłaby go podrzucić nawet, skoro i tak nie śpi, a maleństwo ma kaprysa, co poradzą. Do tego biedactwo pewnie się wyziębi całe jedząc je.

Oh, odwrócił go w końcu i w policzek ucałował. Beksa kochana. Nawet tego miśka mu przyniósł i po włoskach pogładził.

Offline

 

#45 2012-05-09 19:37:25

 Evan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2010-07-09
Posty: 975
Wiek postaci:: 228 (17)
Rasa postaci:: Wampir
Typ postaci: : uke
Pochodzenie postaci:: Szkocja

Re: Winiarnia

Cóż kociak wyczuł w facecie swojego pobratymca, wyrwał się Timowi i zaczął się ocierać o nogi gościa. Wziął tego kota na ręce i podrapał pod bródką.
- Ty i wielka miłość do zwierząt?
Rzucił z niedowierzaniem do Rio. Ten tylko wzruszył ramionami, nie miał zamiaru się tłumaczyć.   


I cóż miał na stole jedynie zamówioną pizze, Jo za późno sobie przypomniał o tym, że powinien zrobić obiad, to zamówił.
A teraz dalej siedział w śród psiaczków, rozkoszując się ich bliskością, która łagodziła ból jego serca. 


- Oczywiście, że jest twarda. W końcu za to ją uwielbiasz.
Odpowiedział mu uśmiechając się lekko.
Po zaledwie kilku dniach Alice można było już wypuścić z piwnicy, Raf przyprowadził ją nieco otępiałą.
Rozejrzała się po wszystkich i otworzyła usta, z których wystawały jakby chciała coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnowała. Spojrzała na Vincenta, podeszła do niego i mocno się wtuliła.
- Oh Vince tak bardzo się bałam.
Powiedziała cicho, wtulając się w niego mocniej, czym wywołała jawny szok u chłopaka, bo przecież Victor mówił, że dziewczyna nie będzie nic pamiętać.   


- Tak.
Uśmiechnął się radośnie do niej.
- Słyszysz, będziesz miał swoje lody.
Powiedział do swojego brzuszka gładząc go. Uśmiechnął się leciutko, postanawiając tak na wszelki wypadek ubrać się ciepło.   


Wtulił czerwoną i zapłakaną buziulkę w misiaczka. Aż zrobiła mu się czkawka, zamrugał zaskoczony nie wiedząc co się dzieje i sobie czkał. 

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plzaproszenie-komunia.eu kartki-komunijne-recznie-robione.eu