Użytkownik
- Ale one były takie słodkie.
Stwierdził z zabójczą minką. Na prawdę mu się podobały, w czasach kiedy się urodził nie było możliwości robienia zdjęć, więc swoich nawet nie ma.
Zamrugał... Adoptuje? Że on chce dziecko adoptować?
- Li... Ty chcesz adoptować dziecko?
Offline
- Tak.
Odpowiedział spokojnie. Myślał o tym od bardzo dawna, miał wszystko ułożone. Nie było mowy, żeby z tego zrezygnował. Bez szans. Pogładził lekko buzię Evana. I nie sądził do tej pory, że Ev miałby coś przeciwko. Oczywiście zamierzał go uprzedzić, ale wątpił, by to coś zmieniło.
- Coś nie tak?
Offline
Użytkownik
- Czyli zamierzasz się ze mną rozstać?
Zapytał po chwili. Dziecko nie wchodziło w grę. Przecież Li musiał pracować, a Evan w czasie dnia spał. Zatem nie było mowy by się nim zajął.
Pokręcił lekko głową. A co najważniejsze, mógł by zrobić dziecku krzywdę. Przez przypadek.
Offline
Z tym, że Li nie chciał niemowlaka, a dziecko w wieku szkolnym, może gdzieś w podstawówki. Łatwi byłoby ustalić czas pracy z tym, jak wraca do domu, przy czym wciąć więcej nocnych zmian. Zawsze da jakoś radę.
- Nie. Jedno nie wyklucza drugiego.
Mruknął po chwili. Zawsze marzył o dziecku, a z chłopakiem miał go nie będzie. Ale nie ma mowy, żeby w ogóle zrezygnował.
Offline
Użytkownik
- Li... Obojętnie jakie weźmiesz dziecko istnieje bardzo wielka możliwość, że zrobie mu krzywdę.
Rozumiał, ze Li chce mieć dziecko. Ale to by oznaczało, że musieli by się rozstać.
Przecież on pił krew wyłącznie młodych osób.
Offline
- Nie zrobisz, panujesz nad tym.
Odpowiedział spokojnie. Przecież jemu krzywdy nigdy nie zrobił, a miał ku temu wiele okazji. Teraz też ma. Liamowi za bardzo zależało, żeby odpuścić. Miał już od jakiegoś czasu wizyty w domu dziecka za miastem, z jednym bardzo fajnie się dogadywał. Nie mówił nic o adopcji, ale bardzo jej chciał.
Offline
Użytkownik
Zszedł z niego i się skulił. Słyszał jego myśli i się podłamał...
- Li... Ja cie kiedyś będę musiał zmienić.
Wyszeptał cicho. Zagryzł wargę. Szlak by to trafił.
Offline
- Nie ma mowy.
Odpowiedział krótko, kręcąc lekko głową. On miałby być wampirem? Nic z tego. Lubi swoje życie, nie zamierza o nim zapominać, nie zamierza porzucać tego wszystkiego. Nigdy.
- Nie zmienisz mnie.
Offline
Użytkownik
Poczuł jakby ktoś mu wbił nóż w serduszko.
Spojrzał na niego zbolałym wzrokiem.
- Li do cholery... Przecież...
Chciał powiedzieć, że inaczej nie mogą być razem. Ale Li nie znał zwyczajów wampirów.
Offline
- Nie. Nie zgadzam się, nie ma mowy. Nie chcę porzucić swojego życia i już tym bardziej nie chcę stać się wampirem. Nie zgadzam się na to .
Odpowiedział pewnym tonem, patrząc na niego. Mowy nie ma.
- Tak ci nie pasuje, że się zestarzeję? - zgadywał po chwili. Do cholery, mógł wśród swoich szukać.
Offline
Użytkownik
Zabolało jeszcze bardziej. Łza spłynęła mu po policzku. Oprócz jego słów słyszał również jego myśli.
- Wynoś się.
Szepnął cicho. Ledwo hamując szloch.
Jak on mógł... Szukać w śród swoich? Co u diabła. Jakoś do teraz mu nie przeszkadało, że Evan jest wampirem.
Offline
I wciąż nie przeszkadzało. Chodziło mu raczej o to, że to Evan powinien szukać sobie wampira, skoro nie odpowiada mu bycie z człowiekiem. A jednak po prostu wstał i się ubrał.
- Jak chcesz.
Odpowiedział chłodno. Zabolało. Ale nie będzie mu się narzucał. To byłoby bez sensu. On nie dałby się zmienić, a Evan nie chciał być z człowiekiem. Zacisnął pięści i po prostu wyszedł.
Offline