Użytkownik
Na ścianie nie widocznej na zdjęciu znajduje się jego pokaźna kolekcja broni białej.
Ostatnio edytowany przez Iblis (2010-07-18 20:49:37)
Offline
Użytkownik
Zaciągnął chłopaka tutaj i rzucił go na łóżko, sam podszedł do ściany z bronią białą. Miał na prawdę imponującą kolekcję i teraz nie mógł się zdecydować czym sprawić wampirowi, który go okradł ból. Zrzucił z siebie czarny skórzany płaszcz i odłożył go na krześle.
Zdawał się nie zwracać uwagi na chłopaka ale tak na prawdę bacznie nasłuchiwał choćby najmniejszego ruchu z jego strony.
Przejechał palcem po ostrzu katany i zmrużył oczy, może mu odrąbać nóżkę?
Offline
Użytkownik
Z trudem dał się wciągnąć do mieszkania, w duchu dziękując komukolwiek, za to, że okna nie wychodzą na jego mieszkanie. Jeszcze ten mały kretyn chciałby mu pomóc. I sam kiepsko skończył. Ale teraz to nie było ważne. Kiedy tylko został wypuszczony, upadł na łóżko, ale natychmiast się z niego podniósł. Miał nadzieję, że demon nie dostrzeże, iż jego ofiara właśnie prześlizguje się przez drzwi.
Offline
Użytkownik
Gdy tylko chłopak zaczął podchodzić do drzwi wziął sztylet i rzucił nim w chłopaka. Wbił się dokładnie tam gdzie jeszcze chwilę temu znajdywała się jego głowa.
- A ty dokąd?
Zapytał niby to łagodnym głosem.
- Dopiero co przyszedłeś.
Zmrużył niebezpiecznie powieki i podszedł do niego przyszpilając go do ściany. Pochylił się nad nim i wyszeptał mu do ucha.
- Jeszcze jeden taki numer a będziesz czekał na dachu na świt.
Offline
Użytkownik
- Wypuść mnie...
Szarpał się. Co mu szkodzi? Demon i tak pewnie zamierza go zabić. Tylko o wiele bardziej brutalnie zapewne. Oparł ręce na jego torsie, starając się do odepchnąć.
Offline
Użytkownik
- Mowy nie ma.
Demon w cale nie zamierzał go zabić, miał zamiar tylko sprawić mu ból. Ciekawym było to, że teraz gdy miał chłopaka tak blisko zorientował się, że ten mieszka bardzo blisko niego i ma słodkiego braciszka... Może tak dobrać się do obu? Tak by dać im nauczkę? Będzie więcej skomlenia o litość, wrzasków bólu....
Offline
Użytkownik
- Nie ruszaj mojego brata.
Cały czas czytał jego myśli, chcąc wiedzieć, co zamierza. Syknął, ale się uspokoił. Był w stanie zrobić niemal wszystko, żeby demon dał spokój Evanowi. Nie będzie uciekał, nie będzie się bronił, tylko niech nic mu nie robi. Wpuścił lekko wzrok. Cholera, nieźle się władował.
Offline
Użytkownik
- Pozwoliłem czytać sobie w myślach?
Zapytał, odnośnie zostawienia jego brata nie odpowiedział nic. Widocznie chłopak był jego słabym punktem. No to będzie jeszcze większa zabawa.
Odsunął się od niego i tak na "dzień dobry" walnął go całkiem silnie w szczękę. Zastanowił się chwile czy dobrze pamięta, które mieszkanie należało do niego.
Tak pamiętał doskonale. Uśmiechnął się wrednie.
Offline
Użytkownik
Zacisnął mocno zęby i pięści, nie chciał krzyczeć. Bolało. Zacisnął oczy.
- Zostaw go, nie ma z tym nic wspólnego.
Będzie musiał zabrać gdzieś Evana. Gdzieś daleko. Jak tylko ten demon go stąd wypuści,
Offline
Użytkownik
Zmrużył oczy. Mówi mu co ma robić i jeszcze nie krzyczy?
Dłonią chwycił za sztylet, który wbił wcześniej w ścianę. Chwile później ta dłoń wylądowała na udzie chłopaka wbijając mu sztylet z niezłym impetem.
Tylko jedna osoba ma prawo mówić mu co ma robić i na pewno nią nie jest Nathaniel.
Swoim zachowaniem przesądził już nawet los brata.
Offline
Użytkownik
Złapał natychmiast nogę w przebitym miejscu, mocniej zaciskając szczękę. Wydobył się z niego cichy, bardzo stłumiony jęk. Nie zamierzał się drzeć, czy prosić o litość. Nie on. Nie mógłby. Krzyczał jedynie w myślach z nadzieją, że brat zwróci uwagę.
- Evan! Dzieciaku, słyszysz mnie?!
Offline
Użytkownik
- Nawet nie próbuj go ostrzegać przede mną.
Warknął. Wampiry i te ich sztuczki takie przewidywalne. Wziął głowę chłopaka i walną nią o ścianę. Nie ma mowy by pozwolił mu, by skrócił mu zabawę.
- Jeśli on zwieje potraktuje go gorzej niż ciebie jak go znajdę.
Wysyczał cicho. Chodź te jego desperackie próby uratowania przed nim brata były nawet zabawne. Bardziej martwił się o niego niż o siebie. Słodko.
Offline
Użytkownik
- On nic ci nie zrobił...
Syknął jedynie, znów zamykając mocno oczy. Czuł pulsujący, tępy ból w głowie, inny, piekący w udzie i kolejny w szczęce. Tego było o wiele zbyt dużo jak na jednego wampira. Cholera czemu to nie może być zwykły człowiek?!
Evan musi zwiewać. Daleko. Próbował szukać w myślach miejsca, gdzie demon mógłby go nie znaleźć, zapomnieć, zostawić... ale ból strasznie mu w tym przeszkadzał. Miał ochotę zacząć krzyczeć.
Nie zrobił tego oczywiście.
Offline
Użytkownik
- Wiem... Ale ty zrobiłeś, a ja mam w zwyczaju mścić się jeszcze na rodzinie... Zresztą z tego co widziałem on będzie bardziej skory do krzyków od ciebie.
Uśmiechnął się wrednie. Czuł jak w mieszkaniu niedaleko chłopak się denerwuje. Oj tak pozwoli mu się zorientować, gdzie jego braciszek cierpi i sam tu przyjdzie.
Zaśmiał się na swój pomysł. Będzie bosko.
Walnął jego głową jeszcze raz o ścianę. Będzie musiał później tynkować pokój...
Offline
Użytkownik
Czuł, jak łzy cisnął mu się do oczu, ale nie pozwolił im wypłynąć. Musi coś zrobić. Musi. Ten pieprzony sadysta nie może dorwać jego małego brata.
- Proszę... - szepnął. Nie wiedział, co robić. Czuł się żałośnie. w dodatku domyślał się, że jego prośby nic nie dadzą.
- Idź do niego, zamknij się w piwnicy i nie próbuj nawet wychylać. - syknął w myślach, kiedy usłyszał odpowiedź. Demon Liama nie znał, więc może nie będzie tam szukał...
Offline